Panie Waldemarze, jak to się zaczęło? Skąd ta pasja?
Myślę, że wielu chłopaków przejawia zainteresowanie różnymi sportami strzeleckimi. I łuki, i karabinki pneumatyczne, czyli popularnie zwane wiatrówki. Jest tu też chęć ćwiczenia oka. We mnie ta pasja była od zawsze.
Czyli to zainteresowanie zaczęło się już w dzieciństwie?
Nawet wcześniej, mając 10-12 lat, już z bratem strzelaliśmy z pistoletów pneumatycznych. Wtedy pomagał nam je obsługiwać nasz ojciec. I potrafiliśmy z nimi cuda robić, łącznie z trafianiem do celów ruchomych.
Jakie były dalsze kroki w rozwoju Pana zainteresowania strzelectwem?
W miarę dorastania moje zainteresowanie strzelectwem ewoluowało. Najpierw zakupiłem w lokalnym sklepie karabinek pneumatyczny potocznie zwany wiatrówką. Następnie, kluczowym momentem było wejście w życie nowelizacji ustawy o broni i amunicji w 2004 roku. Ta zmiana pozwalała na posiadanie broni czarnoprochowej bez specjalnego zezwolenia. Z tej możliwości skorzystałem jako jeden z pierwszych w Poznaniu, być może nawet jako pierwszy, sprowadzając broń tego typu z Niemiec.
A jakie były efekty tego zakupu?
Miało to znaczący wpływ nie tylko na mnie, ale także na moich dwóch kolegów, dla których również sprowadziłem broń. W rezultacie, dysponowaliśmy trzema karabinami Ardesa marki Hawken. To był początek Poznańskiego Regimentu Odprzodowego – stowarzyszenia, które koncentruje się na strzelectwie kolekcjonerskim. Był to ważny krok w rozwoju naszego zainteresowania i pasji do strzelectwa.
A co z aspektem sportowego współzawodnictwa?
Jak się strzela to chce się trafić, a jak chce się trafić to raczej w dziesiątkę, czyli jak ktoś trafi dziewiątkę to ja jestem od niego lepszy, bo trafiłem dychę. No i współzawodnictwo jest, jak gdyby, naturalną koleją rzeczy w strzelectwie, bo po prostu nie strzela się po to, żeby był hałas, tylko żeby trafiać w cel.
Jakie były Pana pierwsze sukcesy w zawodach sportowych?
W zawodach brałem udział od 2005 roku, oczywiście z broni czarnoprochowej, gdzie nie ukrywam, dosyć nieźle mi szły konkurencje pistoletowe, czyli broń krótka, pistolet, rewolwer. Oczywiście karabiny też, ale karabiny są może trochę trudniejsze, bo i dystanse są większe, są trochę bardziej wymagające. Jakoś mi to naturalnie przychodziło, że przykładałem broń do oka i gdzieś tam, jak to się mówi w czarne wchodziło, czyli w środek tarczy.
Czy osiągał Pan sukcesy w zawodach na większych dystansach?
No a potem oczywiście broń taka, która już wymaga pozwoleń, czyli broń kolekcjonerska i broń sportowa, gdzie strzelam nawet na dystansach do 800 metrów. I w tym roku w kwietniu na zawodach, można powiedzieć międzynarodowych w Wiechlicach koło Szprotawy, w konkurencji 300, 600, 800 Open byłem drugi.
Jakie są wyzwania techniczne związane ze strzelaniem po amputacji?
Generalnie jeśli chodzi o broń długą, to radzę sobie po prostu kikutami. Nie potrzebuję nic do obsługi broni. TOLKA przydaje mi się w tej chwili jako przedłużenie kikuta i coś co będzie powodowało lepszy skład ciała.
Czy mógłby Pan opowiedzieć więcej o technice strzelania w tej sytuacji?
Ważne jest trzymanie broni, to znaczy oparcie kolby w dołku strzeleckim, przyłożenie policzkiem do baki policzkowej. Z protezą TOLKA mogę odpowiednio docisnąć kolbę do ciała. A to jest podstawowy warunek, żeby czuć broń, żeby się złożyć. Jest takie stare przysłowie, że lufa strzela, a kolba celuje.
Czy występują jakieś specjalne wyzwania przy strzelaniu?
Stabilizowanie broni jest zdecydowanie wyzwaniem w moim przypadku. Zamiast trzymać kolbę w tradycyjny sposób, muszę polegać na innych metodach, takich jak opieranie jej o policzek czy bark. Ważne jest, aby nie ściągnąć spustu gwałtownie moim kikutem lewej ręki, co mogłoby spowodować 'zerwany’ strzał, który całkowicie mija cel.
Czy używa Pan jakiejś specjalnej technologii w strzelaniu?
Tak, korzystam z TOLKI, która znacznie poprawia stabilność broni. Dzięki temu mam większą kontrolę nad odrzutem broni. W idealnych warunkach, niektórzy strzelcy są w stanie zauważyć ślad pocisku w powietrzu przez lunetę. Niestety, ze względu na ograniczenia fizyczne, nie jestem w stanie tego doświadczyć. Moja broń podskakuje po strzale, utrudniając mi pozostanie na celu. Muszę więc ponownie ustawić celownik i dokonać drobnych korekt, aby móc zobaczyć, gdzie trafiłem. Inni strzelcy mogą utrzymać nieruchomą pozycję po strzale, widząc efekt w lunecie, szczególnie przy strzelaniu do reaktywnych celów, które wydają dźwięk po trafieniu.
Czy strzelanie z broni krótkiej różni się od długiej w Pana przypadku?
Używanie broni krótkiej to dla mnie znacznie większe wyzwanie. Przykładowo, musiałem dostosować pistolet sportowy Walther GSP w dwóch kalibrach, aby spełnić moje potrzeby. Zmodyfikowałem rękojeść, aby dostosować ją do protezy mioelektrycznej, którą wtedy miałem. Niestety nie oferuje wystarczającej ruchomości w nadgarstku. W rezultacie, w oryginalnym uchwycie pistoletu, lufa zamiast być skierowana poziomo, była nachylona pod kątem 35-45 stopni do góry.
Jakie rozwiązanie znalazł Pan dla tej sytuacji?
Rozwiązaniem była współpraca z kolegą nad stworzeniem specjalnego uchwytu, który umożliwił mi utrzymanie lufy pod właściwym kątem. Dzięki temu udało się osiągnąć znacznie lepszą kontrolę nad bronią. Efektem tych zmian było nawet zajęcie miejsc na podium w zawodach strzeleckich, co było dla mnie wielkim osiągnięciem, zwłaszcza konkurując z strzelcami używającymi obu rąk. Jednakże, wymagało to ode mnie sporego wysiłku, gdyż zarówno pistolet, jak i moja poprzednia proteza, sporo ważą, a seria 23 strzałów bywała dla mnie wykańczająca.”
Jakie korzyści przynosi nowy projekt specjalny protezy z uchwytem na broń ?
Ta specjalna proteza w uchwytem na broń, stworzony dla mnie przez vBionic, oferuje mi szereg korzyści. Przede wszystkim, jest znacznie lżejsza niż tradycyjne rozwiązania, co oznacza, że nie męczę się tak bardzo podczas strzelania, ponieważ większość ciężaru stanowi teraz sama broń. Dodatkowo, geometria tego uchwytu jest dla mnie o wiele bardziej odpowiednia, zwłaszcza jeśli chodzi o ustawienie osi – oko, muszka, szczerbinka, cel. Dzięki temu, mogę intuicyjnie ustawić pistolet, korzystając z pamięci mięśniowej. Drobne korekty pozycji są niezbędne, ale to normalna część procesu celowania.
Kolejną znaczącą zaletą jest to, że proteza została zaprojektowana z myślą o dostosowaniu się do różnych typów broni, nie tylko do jednego konkretnego modelu. Oznacza to, że mogę używać szerokiej gamy pistoletów, które generalnie mają podobny chwyt, czyli grif. Dzięki możliwości regulacji uchwytu w pionie, mogę wygodnie strzelać z różnych modeli broni. To ogromny krok naprzód, szczególnie biorąc pod uwagę moje dotychczasowe osiągnięcia, jak na przykład zajęcie dobrych miejsc w zawodach strzeleckich pośród 43 innych strzelców.
Jakie są wyzwania związane z wagą broni i protezy?
W kontekście strzelectwa, kluczowym wyzwaniem jest zarządzanie wagą. Do wagi protezy trzeba dodać wagę broni, która często wynosi około 1-2 kg. Na przykład, używając ciężkiego rewolweru czarnoprochowego jak Colt Walker, który waży 2 kg, łączna waga z moją poprzednią protezą dochodziła do 3,5-4 kg. To wymaga znacznej siły i stabilizacji, zwłaszcza że obsługa broni odbywa się u mnie nie tradycyjnie – palcem, ale częścią mojego kikuta. Mimo tych wyzwań, konsekwentnie trenuję, by osiągnąć jak najlepsze wyniki.
Czy zmienia Pan technikę strzelania w zależności od rodzaju broni?
Zdecydowanie tak. Stosuję różne techniki strzelania w zależności od typu broni, której używam. Na przykład, eksperci radzą mi strzelać na wprost, co wymaga odmiennego ustawienia ciała. Zastosowałem metodę bardziej bojową, z klatką piersiową ustawioną prostopadle do linii strzału, w przeciwieństwie do tradycyjnego ustawienia bocznego w strzelectwie sportowym. Ta technika lepiej pasuje do mojej sytuacji, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie będę konkurował z najlepszymi strzelcami z broni krótkiej. Mimo to, jestem przekonany, że moje wyniki będą satysfakcjonujące i nie przyniosą wstydu, zwłaszcza, że w nadchodzącym czasie coraz częściej będę korzystał z rozwiązania przygotowanego dla mnie specjalnie przez vBionic.
Panie Waldemarze, życzymy samych dziesiątek!
Rozmawiał Bartek